18 lipca odchodzimy Międzynarodowy Dzień Słuchania. Chociaż wydaje nam się, że wszyscy naturalnie posiadamy tę umiejętność, prawda może okazać się zupełnie inna. – Słuchanie jest cechą nabytą, jest formą skupiania uwagi na rozmówcy, której uczymy się przez całe życie. Umiejętność słuchania to proces, który zachodzi stopniowo i nad którym warto pracować – opowiada mgr Dominika Urbańczyk, psycholog z psycholog z Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia, Grupy LUX MED.
Zacznijmy od relacji z bliskimi: często można spotkać się ze stwierdzeniem „słyszysz mnie, ale nie słuchasz”. Mówimy tak do swoich partnerów, do dzieci... Gdzie należy szukać źródła tego problemu?
Mgr Dominika Urbańczyk, psycholog z Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia Grupy LUX MED: Główną przyczyną problemu jest mowa ciała, czyli niewerbalny sposób, w jaki reagujemy na to, co mówi rozmówca. Może on poczuć się niewysłuchany przez to, że nie pozwalamy mu tego odczuć. Istnieją pewne zachowania, które pozwalają nam uniknąć nieporozumienia i pokazać, że wbrew temu, co robimy, słuchamy tej osoby. W sytuacji, gdy rozmówca przekazuje nam ważne informacje lub dzieli się swoimi przeżyciami, pamiętajmy o tak prostych czynnościach jak skinienie głową oraz utrzymywanie kontaktu wzrokowego, który podkreśla, że w pełni skupiamy się na rozmowie, a nie na otaczającej nas rzeczywistości. Bardzo często najważniejsza jest właśnie mowa niewerbalna, która decyduje o odczuciach naszego rozmówcy.
Czy umiejętność słuchania możemy w sobie wykształcić, czy posiadamy ją, ale nie zawsze chcemy z niej korzystać?
Słuchanie jest cechą nabytą, której uczymy się przez całe życie. Nie istnieje granica wieku powyżej której zdobycie tej umiejętności staje się niemożliwe. To proces, który zachodzi stopniowo. Jeżeli zaczniemy nad tym pracować nasi rozmówcy będą odczuwać większy komfort, chociaż czasami na początku naszej drogi możemy zbyt intensywnie skupiać się na budowaniu odczucia bycia wysłuchiwanym. Adwersarz będzie tak skoncentrowany na podkreślaniu tego, że słucha, że paradoksalnie sam poziom słuchania będzie obniżony. Dlatego ważna jest praca, aby pewne elementy stały się naszym nawykiem, dzięki czemu po jakimś czasie będziemy już bardziej uważnymi słuchaczami.
Czy brak umiejętności słuchania można nazwać jedną z głównych przyczyn problemów w związkach/relacjach?
Zdecydowanie tak, bowiem relacje opierają się przede wszystkim na komunikacji dwustronnej – czyli zarówno mówieniu, jak i słuchaniu. W obu tych obszarach mogą pojawić się trudności. Brak umiejętności słuchania lub takie odczucie u naszego partnera to często element, który rozbija relacje. Potrzebujemy być wysłuchani i zrozumiani, a kiedy tego brakuje, związki wystawiane są na poważne próby.
Wiele mówi się o tym, że ludzie muszą się czasem wygadać. Jak zatem słuchać z empatią? W jaki sposób dawać komuś rady podczas trudnych rozmów?
Można powiedzieć, że to podchwytliwe pytanie, ponieważ często wydaje nam się, że osoba, która nam się zwierza, koniecznie potrzebuje rady. Jest to jednak bardzo często mylne przeświadczenie, ponieważ w wielu przypadkach już samo „wygadanie się” jest bardzo istotne. I bardzo często to jest kluczowy element rozmowy, a nie rady, które niestety mogą być nasycone naszym subiektywnym odczuciem czy nacechowane naszymi przeżyciami. Wówczas może to zostać odebrane przez rozmówcę np. jako narzucanie własnego zdania. Jeśli chodzi o udzielanie rad, pamiętajmy, aby nie opierały się one na krytykowaniu, ponieważ może to jedynie pogłębić problemy komunikacyjne.
Jak sprawić, aby nasi bliscy czuli się „wysłuchani”? Co to właściwie oznacza?
Tak, jak wspominałam to przede wszystkim mowa ciała, otwarta postawa, zwracanie się twarzą do rozmówcy i utrzymywanie kontaktu wzrokowego. Oczywiście nie chodzi o to, aby intensywnie wpatrywać się w druga osobę, ponieważ może ona poczuć się niekomfortowo. Również ważne jest parafrazowanie tego, co słyszymy, czyli powtarzanie wypowiedzi naszego rozmówcy własnymi słowami. Wówczas sprawiamy, że druga osoba ma przeświadczenie, że ją rozumiemy lub chcemy zrozumieć.
Jednak często możemy usłyszeć pytanie „a co Ty byś zrobił na moim miejscu?” Czy jest dobra odpowiedź na to pytanie?
Jeżeli ktoś zadaje nam takie pytanie, to prosi nas o subiektywne przeżycia. Jeżeli taka prośba pojawia się wprost, wówczas możemy odwołać się do własnych doświadczeń. Możemy opowiedzieć o naszej postawie w danej sytuacji i pokazać, jakie konsekwencje z niej wyniknęły. Powinniśmy jednak wyraźnie podkreślić, że nasza sytuacja, również mimo wielu podobieństw, jest czymś zupełnie innym niż wyzwanie przed którym stoi nasz rozmówca. Nie narzucajmy naszego zdania i danych rozwiązań. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem będzie komunikat: „Słuchaj, pomogę Ci przeanalizować tę sytuację i przedstawić ją również z innej perspektywy. Następnie wspólnie popracujemy nad rozwiązaniem, ponieważ moja perspektywa nie musi okazać się właściwa w Twoim przypadku”.
Taki dialog brzmi już nieco specjalistycznie. Przychodzi pewnie moment, że w przyjacielskiej rozmowie powinniśmy zasugerować kontakt zprofesjonalistą? Kiedy przejść tę granicę?
Nie istnieje jedna, uniwersalna odpowiedź na to pytanie. Każda trudność może zostać przepracowana z psychologiem, jednak wszystko zależy od indywidualnych potrzeb danej osoby. Jeżeli czujemy, że nasz problem jest na tyle przytłaczający, że dzieje się coś niedobrego czy to w sferze emocjonalnej czy psychicznej, wówczas warto się udać do psychologa.
Problem, który jest zwerbalizowany, staje się szybko o połowę mniejszy. Rozmowa o przeżyciach jest niezwykle istotna. To może być przyjaciel, psycholog, a nawet umowny rozmówca – dobrze robi też „wyrzucenie” z siebie pewnych emocji w formie notatek czy pamiętnika. Wiele osób udaje się do psychologa, w sytuacji gdy poradzili się już przyjaciół oraz rodziny i nie udało znaleźć się skutecznego rozwiązania.
Czy rozmowa „twarzą w twarz” jest konieczna czy w dobie rozwoju technologii wystarczy wirtualna „obecność”?
Tak naprawdę nie liczy się forma, a skuteczność porady, ponieważ każdy ma inne potrzeby. W naszych placówkach działamy również wirtualnie i telefonicznie z pacjentami, co jest doskonałym rozwiązaniem np. w okresie wakacyjnym. Niektórzy pacjenci mogą znajdować się w innym kraju, a mając potrzebę porozmawiania, nie muszą czekać na powrót do Polski. Oczywiście nigdy nic nie zastąpi nam w pełni kontaktu twarzą w twarz, ponieważ wtedy można w pełni analizować emocje i mowę ciała, natomiast jest to również dobra forma, aby uzyskać wsparcie.
Aby to zrozumieć, wystarczy spojrzeć na młode pokolenie, które kontakty, zwłaszcza w ciągu ostatnich dwóch lat, zbudowało za pomocą Internetu.
Część moich pacjentów mówi wprost, że nie wyobraża sobie kontaktów online, ale jest również grupa, która pozostała moimi pacjentami, mimo zmiany przeze mnie miejsca zamieszkania. Dzięki technologii możemy utrzymać kontakt i kontynuować terapię. Dlatego sposób pomocy powinien być dopasowany do potrzeb danej osoby, jej oczekiwań i preferencji.