Nie boli, rozwija się latami i przez długi czas nie daje objawów. Tymczasem skutki mogą być dramatyczne – od utraty zębów po zwiększone ryzyko zawału serca i zaburzoną gospodarkę cukrową. Paradontoza, czyli zapalenie przyzębia, dotyczy już co czwartego Polaka powyżej 15. roku życia i, jak ostrzegają eksperci, to choroba przewlekła, której nie da się całkowicie wyleczyć.
Więcej niż problem z dziąsłami
Paradontoza, czyli zapalenie przyzębia, nie zaczyna się nagle – to proces, który rozwija się powoli i podstępnie. Na początku nie boli, a pierwszym sygnałem, który pacjenci często bagatelizują, jest krwawienie podczas szczotkowania zębów. - Choroby przyzębia to przewlekły stan zapalny wywołany przez bakterie obecne w płytce nazębnej, czyli w tej cienkiej, białawej warstwie, która osadza się na zębach. Gdy bakterie przenikają do krwiobiegu, powstaje tzw. bakteriemia z ryzykiem miejscowego stanu zapalnego, który z czasem zaczyna wpływać na cały organizm – wyjaśnia Marzena Cesarz, dyplomowana higienistka stomatologiczna, ekspertka marki Elgydium.
Bakterie i ich toksyny pobudzają układ odpornościowy do produkcji cytokin prozapalnych. To właśnie one uruchamiają reakcje zapalne w innych narządach: naczyniach krwionośnych, sercu, trzustce, a nawet w układzie nerwowym. Zawsze zwracam pacjentom uwagę, że jama ustna nie jest osobnym światem – to integralna część organizmu – podkreśla ekspertka.
Przewlekły stan zapalny może prowadzić do degradacji kości utrzymującej zęby w zębodole, a w konsekwencji – do ich rozchwiania i utraty. - Pacjenci często mówią: „zęby mam zdrowe, tylko mi się ruszają”. I rzeczywiście, zęby bywają zdrowe, ale kość, która je utrzymuje, jest chora.
Paradontoza i cukrzyca – błędne koło zapalenia
Choroby przyzębia i cukrzyca – te dwa schorzenia oddziałują na siebie wzajemnie, tworząc błędne koło.
Podwyższone stężenie glukozy we krwi upośledza gojenie tkanek i zmniejsza odporność, przez co łatwiej rozwija się zapalenie przyzębia. Z kolei przewlekły stan zapalny dziąseł powoduje wzrost insulinooporności, co utrudnia kontrolę glikemii. Efekt? Pogarsza się zarówno stan przyzębia, jak i cukrzycy – tłumaczy ekspertka.
Mechanizm jest prosty, choć skutki mogą być poważne. Substancje zapalne i toksyny pochodzące z bakterii krążą we krwi, uszkadzają ścianki naczyń, osłabiają odporność i prowadzą do nadmiernego powstawania wolnych rodników.
W efekcie organizm cały czas walczy z „niewidzialnym wrogiem”, a ten przewlekły stan zapalny działa jak systemowe zatrucie. Widzimy to u pacjentów z cukrzycą, ale też po zawale czy udarze, którzy dopiero wtedy trafiają do gabinetu, bo zęby zaczynają się ruszać albo wypadają – komentuje Marzena Cesarz.
Badania wykazały również, że DNA bakterii typowych dla chorób przyzębia znajdują się w blaszkach miażdżycowych w naczyniach krwionośnych. To wyjaśnia, dlaczego pacjenci z nieleczoną paradontozą są bardziej narażeni na zawał serca, udar mózgu i miażdżycę.
To nie sygnał, by zmienić pastę - leczenie trwa całe życie
Pierwszym objawem paradontozy może być krwawienie podczas szczotkowania. I choć reklamy przekonują, że wystarczy sięgnąć po „specjalną” pastę, eksperci ostrzegają: to nie kosmetyczny problem, tylko sygnał alarmowy.
Europejska Federacja Periodontologiczna (EFP) wskazuje, że u pacjentów, którzy kiedykolwiek przeszli chorobę przyzębia, należy stosować produkty z określonymi substancjami aktywnymi, przede wszystkim z chloroheksydyną (CHX) i chlorkiem cetylopirydyniowym (CPC).
Chloroheksydyna w odpowiednim stężeniu jest bezpieczna i zalecana do długotrwałego stosowania – zarówno w pastach, jak i płynach do płukania jamy ustnej. To kluczowe wsparcie fazy podtrzymującej, które ogranicza ryzyko nawrotu stanu zapalnego. Pacjentom powtarzam – przy zdrowym przyzębiu dziąsła nie krwawią. Jeśli krwawią, trzeba szukać przyczyny, a nie tuszować objawy. Żadna pasta nie usunie złogów i bakterii – to wymaga profesjonalnej higienizacji – mówi ekspertka marki Elgydium.
Tzw. niechirurgiczne leczenie przyzębia, czyli usuwanie kamienia i płytki bakteryjnej, to pierwszy krok w zatrzymaniu procesu chorobowego. Potem konieczna jest dożywotnia faza podtrzymująca - regularne wizyty u higienistki co 3-6 miesięcy oraz stosowanie odpowiednich produktów pielęgnacyjnych.


